Bocian





Dzień dobry szkoło

Pan Bocian we fraku wrócił z zagranicy,
Spacerował sobie po łanie pszenicy,
Ujrzała go Sroka,
Leci do potoka,
Skrzeczy do bociana:
- Witam jaśnie pana!
Jak zdróweczko służy?
Jaśnie pani zdrowa po długiej podróży?
Widać jaśnie panu zagranica zbrzydła,
Kiedy, by powrócić, nie żałował skrzydła?!
Na to ironiczne sroki zapytanie
Bocian odpowiedział: - Głupie twe gadanie!
Nie zbrzydły mi wcale kraje zagraniczne:
Błota, bagna, mady - nie tak, jak tu, śliczne.
Przez to powróciłem z dalekiego wschodu,
Bo mi wypadało zdechnąć tam od głodu!
Jak tutaj przez lato utyję, odżywię,
To znów zagranicę sobą uszczęśliwię...
Wieleż takich jak bocianów,
Mamy w Polsce jasnych panów!


Tadeusz Kubiak



Pan Bocian i Sroka

Zechciało się żabom pana.
Od wieczora więc do rana
Do Jowisza krzeczały,
Ażeby króla miały.
Dał im pieniek - padł z hałasem.
Przestraszone, nawiasem
Z pocz±tku się przybliżały,
Ażeby króla poznały,
I znalazły z podziwieniem,
Iż król jegomość był pieniem.
Skoro się to rozgłosiło,
Co tylko w bagnie żab było,
Dogadzaj±c ciekawości
Szły do króla jegomości,
Zrazu się przyst±pić bały,
Dalej na niego skakały.
Gdy do woli wyszydziły,
O innego Jowisza prosiły.
Dał im bociana; a ten niesłaby,
Jak się zawin±ł pomiędzy żaby,
Na przywitanie zjadł z pół tuzina.
Gdy się wrzask z płaczem żab nędznych wszczyna,
Rzekł Jowisz: "Pogardzaj±c zbyt dogodnym panem,
Skakaliście na pieniek? - skaczcież przed bocianem.


Antoni Kucharczyk



Żaby i bocian

Wilki słyn¶ z żarłoctwa. Przez tę brzydk± wadę,
Wilk pewien omal życia nie postradał,
Bo gdy łakomie zajadał
Ukradzion± gdzieś biesiadę,
Kość mu uwięzła w gardle. Dusi się i krztusi,
Czuj±c, że wnet umrzeć musi.
Zesłały mu ratunek bogi zbyt łaskawe:
Spostrzegł bociana, więc go znakiem wzywa,
Roztwiera paszczę - bocian kość dobywa,
Po czym za zręczno¶ć i pracę,
Ż±da zapłaty. "Wnet ja ci zapłacę! -
Krzyknie wilk - czy ci nie dość, bocianie zuchwały,
Żeś szyję z mojej paszczy wyci±gn±ł swobodnie?
Wiedz, że wilk srogo karci niewdzięczności zbrodnię -
Radzę ci przeto, uchodź, pókiś cały."
Jean de La Fontaine: Wilk i bocian
"Nie wiem z jakowej przyczyny
Bocian do lisa przybył w odwiedziny.
Lis sk±piec właśnie siedział przy obiedzie.
"Oto gość! - chytrze powiada -
W porę przychodzisz s±siedzie.
Możeś głodny? czym chata bogata, tym rada!
To rzeklszy, leje na płaskie talerze
Rzedk± polewkę i gościa częstuje.
Ale bocian na próżno do jadła się bierze
I w swój talerz, jak dzięcioł, dlugim dziobem kuje:
Nie wykuł ani kropli. Lis żłopie co siły,
Żałuj±c, że gość luby nie ma apetytu.
"Nie głodnym - rzecze bocian - lecz s±siedzie miły,
jutro, jeżeli łaska, przyjź na obiad do mnie."
Lis machn±ł kit±: "Zbyt wiele zaszczytu
(Rzecze, mruż¶c oczki skromnie),
Stawię się nezawodnie." Pościł przez dzień cały,
I, obiadowej doczekawszy pory,
Nadchodzi, wielce zgłodniały.
Bocian stawia dwa g±siory
Z szyj± dług± i w±sk±. "Jedz, lisie - powiada -
Proszę: czym chata bogata, tym rada!
I sam w g±siorze długom dziobem tonie,
Smaczno zajada; lis ślinę połyka,
Wietrzy jakieś mile wonie,
Sięga łap±, ostrzy zęby,
Lecz na próżno mordę wtyka:
Szyja dluga, ciasne wręby,
Ni ugryźć, ni zmoczyć gęby;
Szkło tylko liże i skrobie,
A bocian dziobie i dziobie.
Wydziobał wszystko. "Mój luby s±siedzie -
Rzecze - jak widzę, nie jesz: czyś nie chory?!
Zrozumiał lis; i na czczo, chociaż po obiedzie,
Stropiony i zawstydzony
Jak gdyby kurze dał się złapać w szpony,
Zekmn±ł do nory.
Chytre lisy! pomnijcie, że do czasu sztuka:
Znajdzie się w końcu bocian, który was oszuka.


Ignacy Krasicki


2005 - 2024 © Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych.

Kopiowanie, modyfikowanie, wykorzystywanie i dystrybucja tre¶ci, zdjęć i rysunków zawartych na stronach serwisu "www.ptakikarpat.eco.pl"
dozwolona wył±cznie za zgod± Fundacji i autorów zdjęć oraz rysunków.